books on my mind: Maxime Chattam "Diabelskie zaklęcia"

poniedziałek, 9 lipca 2012

Maxime Chattam "Diabelskie zaklęcia"


To moje trzecie spotkanie z detektywem Joshem Brolinem i jednocześnie to ostatnia część trylogii o nim. 
Josh Brolin to chodzący ideał. Nie dość, że jest diabelsko przystojny, to jeszcze błyszczy intelektem. Sensem jego życia jest praca. No ale i Superman musi mieć czasem wolne. Brolin postanawia spędzić urlop ze swoją przyjaciółką Annabele O'Donnel. Plany krzyżuje im niespodziewana śmierć brata jednego z przyjaciół Brolina. Ginie on na pewnej łące z wyrazem bezkresnego przerażenia na twarzy. Wszystko wskazuje na to, że został ukąszony przez gigantycznego pająka. Do tego w okolicy w tajemniczych okolicznościach zaczynają znikać młode kobiety. Co najdziwniejsze śpiący obok nich mężowie nie budzą się podczas porwań.
Brolin i Annabel postanawiają spędzić urlop pomagając miejscowej policji. Szybko znajdują się w samym środku szaleństwa, w umyśle psychopaty.
"Diabelskie zaklęcia" czyta się tak jak poprzednie części, czyli dobrze. Szybko wciągnęłam się w akcję i chciałam się dowiedzieć, co będzie dalej. Ponieważ przyzwyczaiłam się już do pary idealnych bohaterów, to w tej części rażą mnie trochę mniej. Za to odkryłam, jak niewiele pamiętam już z poprzednich tomów - autor często odnosi się do swoich poprzednich książek i trochę miałam problem, żeby przypomnieć sobie o co tam chodziło. 
Z uwag technicznych, to zupełnie nie rozumiem, jak tytuł ma się do treści. Nie widziałam w tej książce ani pół zaklęcia.
Kto jest mordercą odgadłam od razu, po wprowadzeniu tej postaci do akcji. Przyznaję, że oczekiwałam wyjaśnienia tajemnicy męża Annabele, no i może jakiegoś wątku ciut romansowego (no należy się dziewczynie jakaś radość z towarzyszenia Brolinowi!).  Pomysł na książkę był taki hmm.. ciut niewiarygodny. Oczywiście rozumiem, ze warto czytelnika zaskoczyć i zaszokować, ale chyba nie tędy droga. Podziwiam mordercę za to, z jakim poświeceniem wprowadzał w życie swój karkołomny i wydumany plan. I w sumie Chattam nie do końca go potem wyjaśnił. W przeciwieństwie do poprzednich książek, w których mordercy szczegółowo omawiali z detektywem Brolinem motywy, jakie nimi kierowały, tak tu mamy niezbyt rozmownego mordercę.Może wynika to z faktu, że w momencie łapania to i Brolin nie był tym razem zbyt rozmowny.
Jeszcze raz powtórzę to, co pisałam przy poprzednich częściach - Chattam nie jest wirtuozem pióra, a jego książki nie są arcydziełami gatunku, ale jest sprawnym rzemieślnikiem, który zbije fortunę, kiedy jego książkami zainteresuje się Hollywood.
Pożegnałam się z Brolinem, chociaż autor wspomina, że będzie on czasem pojawiał się jako wątek poboczny w innych jego książkach. Teraz  z pewnością odpocznę sobie od pana Chattama. Pewnie jeszcze się z nim spotkam, ale z całą pewnością nie teraz.

Maxime Chattam, Diabelskie zaklęcia, Sonia Draga, 2006

2 komentarze:

  1. brzmi zachęcająco, ale wpierw pewnie chwyciłabym poprzednie części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można je czytać niezależnie od siebie, chociaż wiadomo - lepiej w kolejności :)

      Usuń