books on my mind: Anne Frank "Dziennik"

wtorek, 24 stycznia 2012

Anne Frank "Dziennik"


Cóż ciekawego może być w dzienniku 14-latki? Z własnego doświadczenia wiem, że niewiele. Tak jest też  z dziennikiem Anny Frank. Każdy, kto zabiera się za tę lekturę spodziewa się wiekopomnego dzieła, traktującego o Holocauście, II wojnie światowej i cierpieniu Żydów. Przyznaję, popełniłam ten błąd. Kiedy zaczęłam czytać, poczułam się bardzo rozczarowana. Gdzie tu monumentalność, w tym wyliczaniu kolegów z klasy, czy skarżeniu się na rodziców. Potem przypomniałam sobie, jakie to wielkie dramaty ja opisywałam w swoim pamiętniku. I tu przyszedł wstyd, bo ja, w przeciwieństwie do Anny, nie musiałam przeżyć swojego okresu dojrzewania w ukryciu. Ta dziewczynka pisała o tym co przeżywała w swojej malutkiej społeczności, a jedyne co jej pozostało, to oddawanie się marzeniom i wspomnieniom.
Pełna życia Anna do ukrycia zeszła w lipcu 1942 roku. Przez kolejne dwa lata jej świat wyznaczały ściany Oficyny, a jego społeczność tworzyło 8 osób. Przez dwa lata przebywała z tymi ludźmi 24 godziny na dobę. Znała ich upodobania, znała ich wady i słabości. Wiek dojrzewania najczęściej jest czasem buntu i poczucia niezrozumienia przez wszystkich. To wszystko Anna przechodziła w swoim mikroświecie - od negowania autorytetu rodziców, przez walkę o swoją pozycję w grupie, po pierwszą miłość i odkrywanie swojej seksualności. Z każdym kolejnym listem widzimy, jak dziewczynka dojrzewa, zmienia się, dorośleje. Coraz więcej widzi, coraz więcej rozumie. W dwa lata rozwija się emocjonalnie w sposób, który w normalnych warunkach zajmuje 6-7 lat. Pod koniec jej teksty przesycone są bólem i pogodzeniem się z możliwością śmierci. Sytuacja w Oficynie staje się coraz trudniejsza. Panuje głód, strach przed odkryciem i smutek z powodu aresztowania kolejnych przyjaciół.
Koniec dziennika następuje nagle, nic na niego nie wskazuje, autorka nie przygotowuje nas do niego. Nie przygotowuje, bo sama go nie znała. W sierpniu 1944 wszyscy mieszkańcy Oficyny zostają aresztowani. Książkę kończy dopisek, że mała-duża Anna nie przeżyła wojny, zginęła w obozie koncentracyjnym. Ten sam los spotkał także innych współlokatorów dziewczynki. Wojnę przeżył tylko ojciec Anny, który postanowił zrobić wszystko, żeby pamięć o jego córce nigdy nie umarła, żeby mogła żyć w pamięci i sercach wielu ludzi - wydał dziennik córki.
Każdy z nas powinien poznać historię Anny – właśnie po to, żeby móc docenić banalność swojego własnego pamiętnika z okresu dojrzewania. Dzięki Annie cieszę się, że nie musiałam dorastać w takich okolicznościach, że nie musiałam ukrywać się, że mój świat nie składał się z ośmiu osób, i nie wisiał nade mną cień śmierci. Teraz mogę docenić swoje własne dzieciństwo i cieszyć się, że przyszło mi dorastać w czasie pokoju. Może to banalne, ale nikt kto nie przeżył wojny, nie ma moralnego prawa wypowiadać się na ten temat.
Poznałam kiedyś grupę dwudziestolatków. Pięknych, mądrych i wesołych. Był w nich jednak pewien smutek, dojrzałość i desperacka potrzeba korzystania z życia. Była to młodzież z Sarajewa. Mieszkali tam w czasie wojny. Myślę, że oni wiedzieli, co czuła Anna, my możemy jedynie próbować to sobie wyobrazić. 

Anne Frank "Dziennik", Wydawnictwo Znak, 2010

1 komentarz:

  1. To książka, która od dawna chodzi mi po głowie. Jeszcze nie miałam okazji jej czytać ale sporo czytałam na jej temat. Nie mogę sobie teraz przypomnieć adresu ale istnieje strona internetowa po angielsku, gdzie można "przespacerować" się po pomieszczeniach, w ktorych ukrywała się Anna. Myślę że to ciekawe uzupełnienie książki...

    OdpowiedzUsuń